Akcja „Nie jesteś sam”
2011-12-20
Już od kilku miesięcy prowadzimy akcję pomocy dla Państwa Mariana i Urszuli Kobyra z Polski. Po otrzymaniu przejmującego listu od Pana Mariana, reakcja Asocjacji była natychmiastowa. Zakupiliśmy węgiel na zimę, wysłaliśmy paczki z ubraniami, a także lekarstwa. Listy jakie otrzymałyśmy i jakie codziennie otrzymujemy, poruszają najgłębsze pokłady w sercu i w duszy. Mimo ciężkiej choroby i sytuacji w jakiej znajduje się ta rodzina szczerość, miłość i zrozumienie są codziennie obecne w ich życiu i zasługują na wielkie uznanie. Bo nie jest łatwo mówić o trudnych doświadczeniach.
Zarząd Asocjacji Polka International z rokiem 2012 rozpoczął akcję „Nie jesteś sam”, która ma na celu niesienie pomocy rzeczowej i finansowej dla Państwa Kobyra.
Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Pragnę serdecznie podziękować Panu Marianowi i Urszuli Kobyra za szczerość i życiową postawę. Jesteście wielkimi ludźmi. Zwracamy się z prośbą do Polonii w Szwecji o wsparcie rzeczowe i finansowe tej rodziny. Wszelkie datki są bardzo potrzebne. „Otwórzmy wrażliwe serca i podajmy rękę..”, dokonując wpłaty na konto:
Handelsbank cl nr 6785 108448568 z dopiskiem "M.U.Kobyra"
Elizabeth Blania - Kacprzyk
Założycielka i Prezes POLKA wraz z Zarządem
Za pozwoleniem Państwa Kobyra zamieszczamy list oraz zdjęcia.
"Szanowna Pani Elzbieto,
zwracam sie do Panstwa poniewaz nie widze juz dla mojej rodziny wyjscia z sytuacji jakiej sie znalezlismy...napisze moja prosbe do Panstwa i opisze troche o nas...
Szanowni Nieznajomi o czułym i wrażliwym sercu na czyjąś tragedię!!!
Chciałbym napisać dużo do Państwa i opisać naszą tragiczną sytuację, ale w środku mnie coś ściska i nie jestem w stanie tego wszystkiego opisać.
Napiszę do Państwa prosto jak umiem: Jestem chory na postępujący zanik mięśni całego ciała(dystrofia) jestem w stanie bardzo ciężkim oddycham przy pomocy respiratora poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego, urodziła się nam córka, która odziedziczyła moją chorobę oraz z poważną wadą serca. Jest już po operacji serca lecz całkowicie wady nie usunęli jej. Chciałbym ją leczyć. Zona nie może podjąć pracy ze względu na nas i nie mamy żadnej pomocy z znikąd. Również moim marzeniem jest, aby moja rodzina miała, za co kupić jedzenie oraz opał na zbliżającą się zimę, ale najważniejsze jest teraz leczenie córki, jeżeli by Państwu bardzo nie sprawiało problemu i kłopotu to bardzo prosimy o pomoc. W tym roku mieliśmy 3 razy powódź jeszcze w domu jak by było nam mało nieszczęścia w naszej rodzinie.Dziękujemy Państwu za każdą płynący z głębi serca za każdy datek Państwa na poprawę naszego losu. Do mojej prośby dołączam zdjęcie moje oraz mojej córki.Iinne dokumenty naszej choroby oraz sytuacji materialnej mogę przesłać Państwu"."Pani Elzbieto opisze troche o nas, aby nas Pani lepiej poznala...
A więc, moja żonka jest kochana, kochana i kochana bardzo...Ma na imię Urszula ma 51 lat a ja 54. Zona pochodzi z bardzo biednej rodziny wielodzietnej z malej wiosk, i jak ja nie ma już tez rodziców. Jesteśmy małżeństwem 33 lata. Mieliśmy 3 córeczki, jedna nam zmarła najmłodsza Marysia średnia córeczka Ewelinka urodziła się z dwoma wadami serca z zarosiniętą zastawką serca i zwężeniem żyły od serca do płuc. Jak miała 13 miesięcy miała w Krakowie Prokocimiu operacje na sercu, aby jej usunąć wady zawieźliśmy córeczkę autobusem do Krakowa z przesiadkami 160 km od naszego miasteczka gdzie wcześniej mieszkaliśmy. Do koperty włożyliśmy 500 złotych moje 2 miesięczne pensje, bo tyle miałem. Zonka nie pracowała, ponieważ wychowywała dzieci tylko ja. Wiec z tą kopertą poszliśmy do ordynatorki kardiologii z prośbą aby pomogla i zainteresowała się naszą córeczką. Pani dr.profesor otworzyła w gabinecie kopertę i po przeliczeniu zapytała się nas czy daliśmy jej tylko na lepsze papierosy? Nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć opusicilem głowę i łzy mi się zakręciły w oczach. Nie mogłem nic odpowiedzieć, ponieważ zależało mi i żonce na życiu córeczki Ewelinki, bo tak ma na imię. Ja do domu wróciłem autostopem, ponieważ nie miałem pieniędzy już na autobus wracałem z przesiadkami do starszej córeczki, Anety miała ona 3 lata i zostawiliśmy ją z sąsiadką a żonka została z córeczką w klinice była przy niej bez, przerwy ponieważ baliśmy się o nią. Zonka czasem spala na krzesle przy córce, jak była dobra zmiana nocna pielęgniarek i jej pozwolili a jak nie mogła to spala na schodach na siedząco na ostatnim piętrze na poddasze się tymi schodami szło i nikt tam nie chodził w nocy i nikt jej nie widział. a w dzien była przy córce na sali, aby się Ewelinka opiekować. Myła się w ubikacji dla pacjetow a jadła, co mogła przeważnie chleb czy bulki, bo na tyle nas było stać a ja na noc byłem z starszą córką w domu a raniutko skoro świt jechałem autostopem do kliniki do Ewelinki i do żonki, aby ich podtrzymywać na duchu być z nimi i zawieść doktorom nowe łapówki wszystko, co było cenne i miało wartość nawet koszyczki z jagodami leśnymi, bo mieliśmy las na miejscu czy mięsem cielęcym, co kupowałem na wsi a lekarze dawali mi kluczyki od swoich samochodow na kartce nr. rejestracyjny samochodu powiedzieli, na którym parkingu stoi samochód i kazali tam abym łapówkę zaniosl do samochodu i kluczyki, odniozl spowrotem im musiałem to robić, choć brzydzę się łapówkarstwa bardzo, ale zależało mi na życiu córeczki i chciałem ją bardzo ratować nie miałem innego wyjścia i tak było aż do operacji. Przed samą operacja żonka zdjęła pirsicionek zaręczynowy, który otrzymała ode mnie i dala Pani docent tej, co miała operować córkę, aby operacja Ewelinka dobrze się udała. Po miesiącach zaczęły być widoczne szmery w jej serduszku z czasem się zwiekszaly usta i paznokcie zaczęły jej robić się sine. Zaczęła nam często słabnąc, w czasie następnych badań wyszło na jaw, ze odziedziczyła moją chorobę zaniku mięsni zaczęła chodzić na palcach, ponieważ ścięgna Achillesa jej się bardzo skurczyły przewracała się już nie mogła chodzić. Została skierowana znowu do Krakowa na zabieg wydluzennia sciegen Achillesa i blokady stop. Robiono badania czy może by usipiona do zabiegu. Została skierowana na badania z ortopedii na kardiologie tam po pobycie na oddziale i po badaniach wyszło ze ma dziurę w sercu pomiędzy komorami. Jedna klamerka po operacji, jak była dzieckiem popuściła i zrobiła się dziura. Chcieli jej to usunąć wkładając tak zwaną parasolkę, aby zatkać dziurę. Ten przeciek pomiędzy komorami, ale dało to skutek negatywny i musieli jej to szybko usunąć powiedzieli ze zastawka zrobiła się przez ten czas od 1 zabiegu tak sztywna i nie elastyczna już ze nie dadzą nic zrobić i musi z tym żyć. Z kardiologii znowu wrocila na ortopedie na zabieg wydłużenia sciegen Achillesa. Tam anestezjolodzy po konsultacjach postanowili jej zrobić zabieg bez usypiania, ponieważ by się nie obudziła, a ten zabieg musiał być wykonany, ponieważ już przestawała chodzić.A corka Anetka ożeniła się 7 lat temu ma synka 4 latka Kacperka w grudniu jej mąż Tomek od niej odeszedl do innej kobiety. Zostawił ja z dzieckiem. Miała z nim straszne życie dopiero teraz nam opowiedziała przez ostatnie 3 lata żyła jak w piekle a wcześniej nie było lepiej, nie mówiła nam o tym, bo nie chciała nas martwic swoimi problemami, mówiła. ze i tak mamy ich bardzo dużo. Bardzo często pil nie wracał na noc, a jak już to wracał pijany nad ranem i robił jej piekło. W domu nie chciał jej nic pomagać tylko wymagał, wymagał, aby mu usługiwała I się klocili bez przerwy. Zabionil jej utrzymywać kontakt z nami, nie wolno było jej do nas przyjechać czy nawet zadzwonić. Wstydził się, ze jesteśmy bardzo biedni i ze ze wsi, bo zamieniliśmy mieszkanie ze starszą Panią za domek 75 letni, ponieważ już nie chodzilem, a w bloku z pietra nikt by mnie nie znosił na podwórko. A tak czasem teraz posiedzę sobie na wózku na słoneczku...Zięć nas się wstydził udawał wielkiego PANA a my jesteśmy niczym, bo jesteśmy chorzy, nieszczęśliwi i biedn. Nie chcial abyśmy byli balastem dla niego. Naszą córkę tez tak traktował, ze pochodzi z takiej rodziny i myślę, dlatego miął ja za nic..Bo była biedna pomimo ze jest bardzo ładna. Teraz Aneta wynajmuje mieszkanie wychowuje Kacprka nie jest tak nerwowa jak wszesiej ze drżała ze ze strachu jak on dzwonił bala się go bardzo. Pracuje na czarno i dorywczo w pizzerii. Jak ktoś nie przyjdzie do pracy w zastępstwie płacą jej 7 złotych na godzinę. Nie chcą jej zatrudnić na stale. Dzisiaj w czasie kryzysu jest ciężko o prace. Zyje bardzo biednie, ale ma teraz spokój a my, co możemy jej pomoc?
Zakończę dzisiaj to pisanie, bo mi jest bardzo smutno i płakać mi się chce.......
Przesyłam serdeczne i gorące pozdrowienia oraz dziękujemy Wam za zainteresowanie sie nami i przeczytanie mojej nieszczesliwej historii zycia mysle, ze nie jesteśmy obojętni...dla Panstwa
Marian z Urszula Ewelina Aneta i Kacperkiem
Oby Wam Pan Bóg wynagrodził za Wasze kochane<< SERDUSZKO >> 1000 krotne o to się my modlimy Pani Elzbieto...,
Pozdrawiam Marian Kobyra "